Dlaczego w XXI w. nadal obchodzimy takie święta jak Boże Narodzenie?
W
dobie Internetu, powszechnej globalizacji, a także zmieniających
się z zawrotną szybkością trendów i mód, coś takiego jak
tradycja może wydawać się zjawiskiem bliskim wyginięciu. A jednak
takie święto jak choćby Boże Narodzenie przetrwało. Jak to
możliwe? Nie chodzi przecież wyłącznie o aspekt religijny.
Chociaż wywodzi się to z religii chrześcijańskiej, to przecież
wizja małego Jezusa, Józefa, Marii i aniołów niekoniecznie jest
pierwszym skojarzeniem nasuwającym się w związku z tym świętem.
Jaka
jest więc zatem przyczyna tego, ze Boże Narodzenie przetrwało do
dzisiejszych czasów? Ciągle pędzimy, wszyscy narzekamy na brak
czasu, a posiłki częściej niż w towarzystwie rodziny, spożywamy
w towarzystwie komputera. Zatem Wigilia jest wciąż jedną z
nielicznych okazji do tego by spotkać się i porozmawiać z
bliskimi. Do tego, by zamiast sięgnąć po gotowce i mrożonki,
spędzić trochę więcej czasu w kuchni i przygotować wigilijną
ucztę składającą się z prawdziwych dań. Nasuwa się zatem
pytanie dlaczego w podobny sposób nie spędzamy święta Trzech
Króli czy Wniebowzięcia
Najświętszej Maryi Panny. W końcu to też dni wolne od pracy.
Dlaczego? Otóż Boże Narodzenie doskonale wpasowuje się w
konsumpcyjny model naszego społeczeństwa. Choinki i światełka,
które pojawiają się w centrach handlowych już na dwa miesiące
przed Świętami, przypominają o tym, że zbliżają się, więc…
kupuj! Kupuj! Kupuj!
Boże Narodzenie porzuca więc swój aspekt związany z narodzinami Zbawiciela, a przybiera nowy – staje się Świętem Konsumpcji. Trzeba przecież kupić choinkę, bombki, łańcuchy, światełka, stroiki. Nie wystarczą te z poprzednich lat, trzeba dokupić nowe. Dom wystrojony, to trzeba kupić coś na stół. I nie chodzi wyłącznie o przygotowanie wigilijnej wieczerzy. Święta trwają przecież aż trzy dni! Trzy dni objadania się aż do bólu brzucha. W supermarketach trwa szaleństwo. Ale pozostaje jeszcze najważniejsze – prezenty. Co z tego, że dziecko ma pełen pokój zabawek, przecież musi dostać kolejną. Producenci zabawek za pomocą reklam już starają się o to, aby dziecko dowiedziało się co chce dostać… Nagle we wszystkich sklepach robi się ciaśniej. To nie tylko z powodu ilości przebywających tam ludzi, ale i ilości dodatkowych półek i towarów. No i jak tu kupić jakiś odpowiedni prezent, skoro każdy wszystko ma? Zawsze dobrą opcją jest elegancki zestaw kosmetyków (dezodorant i mydło). No ale skąd wziąć pieniądze na to, by wszystkich hojnie obdarować? Zawsze można wziąć świąteczny kredyt… A dla ochłonięcia napić się coca-coli z butelki z wizerunkiem brzuchatego pana w czerwonym wdzianku.
Boże Narodzenie porzuca więc swój aspekt związany z narodzinami Zbawiciela, a przybiera nowy – staje się Świętem Konsumpcji. Trzeba przecież kupić choinkę, bombki, łańcuchy, światełka, stroiki. Nie wystarczą te z poprzednich lat, trzeba dokupić nowe. Dom wystrojony, to trzeba kupić coś na stół. I nie chodzi wyłącznie o przygotowanie wigilijnej wieczerzy. Święta trwają przecież aż trzy dni! Trzy dni objadania się aż do bólu brzucha. W supermarketach trwa szaleństwo. Ale pozostaje jeszcze najważniejsze – prezenty. Co z tego, że dziecko ma pełen pokój zabawek, przecież musi dostać kolejną. Producenci zabawek za pomocą reklam już starają się o to, aby dziecko dowiedziało się co chce dostać… Nagle we wszystkich sklepach robi się ciaśniej. To nie tylko z powodu ilości przebywających tam ludzi, ale i ilości dodatkowych półek i towarów. No i jak tu kupić jakiś odpowiedni prezent, skoro każdy wszystko ma? Zawsze dobrą opcją jest elegancki zestaw kosmetyków (dezodorant i mydło). No ale skąd wziąć pieniądze na to, by wszystkich hojnie obdarować? Zawsze można wziąć świąteczny kredyt… A dla ochłonięcia napić się coca-coli z butelki z wizerunkiem brzuchatego pana w czerwonym wdzianku.
Skomercjalizowana
została też Wielkanoc. Zatracił się gdzieś sens tego święta
jako pamiątki ukrzyżowania i późniejszego zmartwychwstania Jezusa
dla naszego zbawienia. Pozostały wszechobecne uśmiechnięte
zajączki wielkanocne, kolorowe jajka czekoladowe i pisanki.
Sylwester
również wpasował się w nasze czasy. Co prawda wciąż dociera do
nas znaczenie tego wydarzenia jako symbolicznego końca starego, a
początku nowego roku. Jednak przede wszystkim to jeszcze jedna
okazja do zabawy. Niewiele dorosłych osób tej nocy pozostaje
zupełnie trzeźwymi. Nie można zignorować takiej okazji –
impreza rzecz święta.
Co
zatem sprawia, że wciąż obchodzimy tego typu święta w XXI wieku?
Myślę, że to ich ewolucja sprawiła, że właśnie te święta
chcemy nadal obchodzić. Po prostu zmieniło się ich znaczenie,
sposób świętowania. Niezmiennym pozostaje jednak to, że Boże
Narodzenie czy Wielkanoc mają swój specyficzny urok, który
sprawia, że nawet niektóre osoby niewierzące chcą w tych świętach
uczestniczyć.
Chcesz więcej kultury? Śledź ją na facebooku!
Chcesz więcej kultury? Śledź ją na facebooku!
0 komentarze:
Prześlij komentarz